środa, 30 sierpnia 2017

Suknia dzienna z lat 1860





Z racji wrodzonego lenistwa długo zbierałam się by cokolwiek tu napisać. Kiedyś w końcu musi przyjść te moment, w którym się człowiek przełamie. Suknia dzienna na krynolinie, którą tu prezentuje była przeze mnie szyta z myślą o pikniku w Pszczynie. Niestety, z powodu niezależnego ode mnie nie mogłam się tam pojawić. Cóż trudno… nie teraz to kiedy indziej.








Suknia uszyta jest z bawełny, oryginalnie białej, magicznie przefarbowanej na niebiesko. Do tego czarna, bawełniana koronka i aksamitka na dole oraz pasujący kapelusz-budka i fałszywe rękawki. Historia kapelusza była dramatyczna, chciałam by był wykonany ze słomianej podkładkę, takiej pod talerze. Jednak ta która kupiłam była za cienka, nie trzymała kształtu i dziwnie sterczała musiałam się niestety ratować kartonem.😁😁😁







Zdjęcia jak zwykle autorstwa mojej siostry.
Miejsce: Park i Pałac Dernałowiczów w Mińsku Mazowieckim

3 komentarze:

  1. Uwielbiam krynoliny :).

    Być może zainteresuje cię historia opisana na moim blogu.Czas akcji: 1900 rok.
    https://morderstwo-w-hotelu.blogspot.com/
    Proszę, zajrzyj.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ładna sukienka! I nawet masz do niej odpowiedni kapelusz - przyznam, że ja jeszcze nie dojrzałam do tego, żeby sobie taki zrobić. Tzn zrobiłam podobny, ale za mały >_< A kapelusze są takie ważne!
    Żałuję, że nie spotkałyśmy się w Pszczynie:( Ale pewnie jeszcze kiedyś się uda! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna suknia! Zazdroszczę, ja się jeszcze nie dorobiłam żadnej, z której byłabym dumna na lata 1860 :<

    OdpowiedzUsuń