Historię mojej pszczyńsko-mińskiej sukni z lat 1880 (a
przynajmniej tak celowałam, gdy ja szyłam), można opisać za pomocą kilku
krótszych, miliona dłuższych zdań i jakiejś tony przekleństw podczas szycia. Zaczęło
się od tego momentu, gdy zobaczyłam datowanie IV Pikniku Krynoliny w Pszczynie,
były to okolice... No było to dawno temu. Przejrzałam prawie cały Internet i
dalej nie byłam zdecydowana.
A potem zderzyłam się z brutalna rzeczywistością. Nastał
okres grozy, przyszedł czas matury... I tak zamiast szyć, biegałam do szkoły na
dodatkowe lekcje historii.
A suknia (a właściwie sam materiał) leżał i płakał, aż
przyszedł ten dzień, w którym powiedziałam sobie ze zrobię wszystko, żeby
pojawić się na pikniku.
Obraziłam się na maturę. Wychodzę!!! |
Więc w 3 dni powstała cały strój, który nawiasem mówiąc jest
niemiłosiernie krzywy, między innymi, dlatego że w dalszym ciągu nie posiadam
odpowiedniego gorsetu tylko jego marną imitację(w najbliższym czasie to się
zmieni). Ostatecznie, na piknik nie pojechałam z powodu braku dorożki na drogę
powrotną, to i tak się cieszę, że stój powstał, i to w tak krótkim czasie.
Idealnie nie jest, dalej nie ogarniam jak ładnie wszyć rękawy, długa droga przede
mną, ale jestem z siebie dumna(skromność level max).
PS. Przepraszam, że mam na zdjęciach okulary, ale mam za duża wadę wzroku, przez co niezbyt mogę nosić soczewki.
Bardzo podoba mi się połączenie kolorów - czy to szary, czy bardziej oliwka?
OdpowiedzUsuńPS. Matura to zło, ja właśnie dlatego nie mogłam być na pikniku :(
Moj hejt na maturę osiągnął apogeum... Co do koloru to bardziej szary, chociaż nie do końca, kolorem przypomina trochę wybieloną jutę. Na zdjęciach teko nie widać, ale ma taką faktu ze jest trochę czarnego i czerwonego.
UsuńSzkoda, że nie udało Ci się dojechać na Pszczyński piknik. Noc przed piknikiem zazwyczaj obfituje w długie godziny szycia, które kończą się następnego dnia popisem szpilek i agrafek :D
OdpowiedzUsuń