Moja najnowsza kreacja powstała całkiem spontanicznie.
Pewnego dnia wybrałam się na „lumpy” w poszukiwaniu prześcieradeł na halki itp.
Gdy ujrzałam bawełnianą poszwę w delikatne, pomarańczowe kwiatuszki wiedziałam,
co z niej powstanie.
Dość długo wystrzegałam się regencyjnych sukienek. Z dość prostego
powodu. Sylwetka miała w tym okresie przypominać kolumnę i jeszcze ta podwyższona
talia prawie pod samym biustem. Dla każdej osoby moich gabarytów musi się to
skończyć złe.
I w tym momencie mój entuzjazm ulotnił się tak szybko jak się
pojawił. Ale nic straconego, skoro wydałam już te 2 zł na prześcieradło to
uszyje, najwyżej jak mi nie wyjdzie to popruje i będę je miała na podszewkę czy
coś.
Więc zabrałam się za robienie gorsetu-sznurówki. Skorzystałam z
tutorialu od Belle Atelier. Jest napisany świetnie całość udało mi się wykończyć
w 2 dni. A że nie tak dawno stwierdziłam, że mam dużo ponapoczynanych nici, którymi sukienki zszyć się nie da, bo jest ich za mało, postanowiłam wykorzystać
je przy tworzeniu sznurówki. Wiec ma tak kolorowe nici, że tęcza by się nie
powstydziła.
Gdy tak wesoło moja sznurówka leżał sobie w kącie pomyślałam, że może
jednak coś z tego będzie. Włączył mi się jakiś taki motorek, że w 2 dni sukienka
była gotowa. Założyłam ja razem z całym rynsztunkiem przygotowana bardziej na
reakcje zbliżona do tej,…
… ale o dziwo moja reakcja była raczej taka.:)
Zdjęcia są autorstwa mojej siostry, której dziękuje za to, że ma odwagę wychodzić ze mną na miasto, gdy tak wyglądam.
Koniec końców cieszę się z tej sukienki i już wiem, że
koniecznie muszę mieć coś wieczorowego z tego okresu( marzy mi się czarna
haftowana) oraz spencer do dziennej sukienki.