środa, 4 kwietnia 2018

Fotograficzne popołudnie w 1903 roku.


    Cztery miesiące. Ale co cztery miesiące? Tyle zajęło mi wykonanie zdjęć (czytaj: namówienie kogoś, żeby to zrobił).  Po drodze wydarzyły się święta, śnieg i deszcz wiec nikt nie miał ochoty tego zrobić.
   

    Musze przyznać, że suknie szyło mi się bardzo przyjemnie. Znowu użyłam niebieskiej bawełny, batystu i mnóstw koronek. Specjalnie do niej kupiłam gotowy wykrój. Postanowiłam to robić zdecydowanie częściej przy innych projektach, które mam w planach.

Inspiracja:
http://www.geheugenvannederland.nl/nl/geheugen/view?coll=ngvn&identifier=GMDH01%3A200010912




 Moja wersja:






O a tu widać czubek buta:) Znalazłam je u babci w wersalce razem z suknia ślubną mojej cioci, którą babcia przechowywała. Suknia trafiła do kontenera, a buty po lekkim przerobieniu do mnie;).









środa, 30 sierpnia 2017

Suknia dzienna z lat 1860





Z racji wrodzonego lenistwa długo zbierałam się by cokolwiek tu napisać. Kiedyś w końcu musi przyjść te moment, w którym się człowiek przełamie. Suknia dzienna na krynolinie, którą tu prezentuje była przeze mnie szyta z myślą o pikniku w Pszczynie. Niestety, z powodu niezależnego ode mnie nie mogłam się tam pojawić. Cóż trudno… nie teraz to kiedy indziej.








Suknia uszyta jest z bawełny, oryginalnie białej, magicznie przefarbowanej na niebiesko. Do tego czarna, bawełniana koronka i aksamitka na dole oraz pasujący kapelusz-budka i fałszywe rękawki. Historia kapelusza była dramatyczna, chciałam by był wykonany ze słomianej podkładkę, takiej pod talerze. Jednak ta która kupiłam była za cienka, nie trzymała kształtu i dziwnie sterczała musiałam się niestety ratować kartonem.😁😁😁







Zdjęcia jak zwykle autorstwa mojej siostry.
Miejsce: Park i Pałac Dernałowiczów w Mińsku Mazowieckim

wtorek, 17 stycznia 2017

Moja pierwsza prawdziwa suknia-lata 40. XIX wieku



Dlaczego pierwsza? W sumie już 6. Prawdziwa? Wreszcie kupiłam sobie prawdziwy gorset!!!! Jest boski tyle w tym temacie. Od razu widać i czuć różnice między gorsetem wykonanym przez profesjonalistę a takim kombinowanym z second hand. 



















Ciekawostka: Podczas zdjęciowego spaceru po Łazienkach 4 razy zostałam nazwana Czerwonym Kapturkiem, 2 razy Panią Mikołajową i wystraszyłam pawia;)

poniedziałek, 26 września 2016

Bawełniana sukienka -lata 10. XIX wieku



Moja najnowsza kreacja powstała całkiem spontanicznie. Pewnego dnia wybrałam się na „lumpy” w poszukiwaniu prześcieradeł na halki itp. Gdy ujrzałam bawełnianą poszwę w delikatne, pomarańczowe kwiatuszki wiedziałam, co z niej powstanie.

Dość długo wystrzegałam się regencyjnych sukienek. Z dość prostego powodu. Sylwetka miała w tym okresie przypominać kolumnę i jeszcze ta podwyższona talia prawie pod samym biustem. Dla każdej osoby moich gabarytów musi się to skończyć złe.

I w tym momencie mój entuzjazm ulotnił się tak szybko jak się pojawił. Ale nic straconego, skoro wydałam już te 2 zł na prześcieradło to uszyje, najwyżej jak mi nie wyjdzie to popruje i będę je miała na podszewkę czy coś.

Więc zabrałam się za robienie gorsetu-sznurówki. Skorzystałam z tutorialu od Belle Atelier. Jest napisany świetnie całość udało mi się wykończyć w 2 dni. A że nie tak dawno stwierdziłam, że mam dużo ponapoczynanych nici, którymi sukienki zszyć się nie da, bo jest ich za mało, postanowiłam wykorzystać je przy tworzeniu sznurówki. Wiec ma tak kolorowe nici, że tęcza by się nie powstydziła.
Gdy tak wesoło moja sznurówka leżał sobie w kącie pomyślałam, że może jednak coś z tego będzie. Włączył mi się jakiś taki motorek, że w 2 dni sukienka była gotowa. Założyłam ja razem z całym rynsztunkiem przygotowana bardziej na reakcje zbliżona do tej,…

http://www.reactiongifs.com/r/dsfg.gif

… ale o dziwo moja reakcja była raczej taka.:)

https://www.google.pl/search?q=zadowolenie&client=firefox-b&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0ahUKEwi38s_4-KzPAhUKhywKHXF9AI0Q_AUICCgB&biw=1280&bih=612#tbm=isch&q=success+child&imgrc=M2sbU_u5mZRLFM%3A


 Zdjęcia są autorstwa mojej siostry, której dziękuje za to, że ma odwagę wychodzić ze mną na miasto, gdy tak wyglądam.






Koniec końców cieszę się z tej sukienki i już wiem, że koniecznie muszę mieć coś wieczorowego z tego okresu( marzy mi się czarna haftowana) oraz spencer do dziennej sukienki.


sobota, 27 sierpnia 2016

Suknia wieczorowa na krynolinie



Uszyć całą (i mam tu na myśli naprawdę całą- łącznie ze stelażem, falbaniasta halką i gorsetem) sukienkę na krynolinie w niecałe 3 dni??? Dla chcącego nic trudnego. Tym bardziej że w powietrzu wisiał wyjazd do Lwowa, co oznaczało zdjęcia na przepięknej starówce i pod Operą Lwowską. 




Troszeczkę o samej sukni… zrobiona jest z używanej, jasno-fioletowej poszwy (raczej poli), do tego stanik balowy ozdobiony koronkami i zwisającymi kryształkami, których na zdjęciach niestety nie widać. Halka zrobiona z prześcieradeł z lumpeksu i ma ponaszywane falbany. Czyli całość to taka zbieranina, która ostatecznie wyszła miarę znośnie. Gdy próbowałam obliczyć w głowie koszty sukienki wyszło mi, że najwięcej zapłaciłam za druty na obręcze do krynoliny. Koronki miałam z domowych zapasów. 




Wszystko przy szyciu układało się tak jak chciałam. W planach mam jeszcze zrobić stanik dzienny w kolorze kremowym z akcentami fioletu( tak zostało mi jeszcze sporo poszwy, aż sama jestem zdziwiona;)) 














Kilka niuansów, które bym poprawiła: to uczesanie-mam włosy zaledwie do ramion i są one mocno kręcone, niezbyt da się z nich wyczarować coś znośnego( tym bardziej jak przez pół życia nosiło się włosy obcięte bardzo krótko, wiec jakoś tak nie potrafię, ale się nauczę) oraz oczy. Tak, oczy. Chodzi głownie o to, że je mocno mrużę z bardzo prostego powodu… nic nie widzę, wiec jak były robione zdjęcia musiałam łapać jakoś ostrość, żeby wiedzieć czy się patrzę w dobra stronę.



Chyba znalazłam się nie w tym wieku co trzeba. Czuje się zagubiona...